Chwile radości i relaksu
Liliana Sak (lat 26)
przyjechała na nasze żoliborskie spotkanie spod Rzymu, gdzie mieszka na stałe z mężem, Włochem. Syn Gabriel ma dzisiaj pół roku. Urodził się̨ w deszczowe południe pod koniec marca w jednym z rzymskich szpitali.
Kiedy podjęła Pani decyzję o karmieniu piersią?
Wydawało mi się, że nie ma bardziej naturalnej rzeczy na świecie, dlatego jeszcze w ciąży byłam przekonana, że będę̨ karmić́ maluszka wyłącznie piersią̨. W szkole rodzenia były spotkania poświęcone karmieniu naturalnemu, temu, jakie to ważne zarówno dla dziecka, jak i dla mamy. Dziecku daje to najlepszy z możliwych pokarm, a mama łatwiej dochodzi do siebie po porodzie, macica szybciej się obkurcza, szybciej też dochodzi się do wagi sprzed ciąży.
Jak wspomina Pani pierwsze karmienie?
Nasza przygoda z karmieniem miała być́, i jest, piękna, początkowo jednak okazała się również̇ trudna. Pierwsze karmienie po narodzinach przebiegło dobrze, problemy zaczęły się w nocy. Mały nie chciał się przystawiać́, płakał, położne mówiły, że to leniwe dziecko i nie potrafi ssać́. Dalej wszystko potoczyło się według typowego scenariusza: zbyt duży spadek wagi, dokarmianie sztucznym mlekiem, moje łzy, frustracja oraz mnóstwo „dobrych” rad i komentarzy otoczenia. W tym wszystkim jednak pojawiły się dwie osoby, od których dostałam niesamowite wsparcie: położne, które opiekowały się nami zaraz po urodzeniu Gabrysia. Spędziły z nami godziny, ucząc nas prawidłowej techniki karmienia, dodawały odwagi i zarażały optymizmem. W końcu mogliśmy odstawić́ mleko modyfikowane i przeszliśmy tylko na karmienie naturalne. A ja po początkowym stresie pokochałam momenty karmienia spędzone wspólnie z moim synkiem. I jestem z nas dumna, że się nam udało. Gabryś́ teraz jest pierwszorzędnym „ssakiem” i znakomicie przybiera na wadze.
Rodziła Pani w klinice w Rzymie. Czy z rozmów z polskimi koleżankami wynika, że są jakieś różnice w porównaniu z polskimi warunkami?
We Włoszech nie ma powszechnego zwyczaju, żeby dziecko było przy matce w tym samym pomieszczeniu. Zwykle, zwłaszcza w mniejszych miastach, noworodki przebywają na wspólnej sali zwanej „nido” (wł. gniazdo) i są przywożone tylko na karmienie. Na szczęście Gabryś mógł być przy mnie przez cały czas.
W Polsce wciąż słyszy się głosy mówiące, że matki nie powinny karmić piersią w miejscach publicznych. Jak jest we Włoszech?
Tam jest to całkowicie naturalne. Można karmić dziecko nawet w restauracji, właściciele mówią, że przecież jeżeli rodzice jedzą w niej posiłek, to dziecko też musi zjeść. Od początku wszędzie chodziłam z małym i nie było problemu z karmieniem.
Czy Pani sama była karmiona piersią?
Pół na pół. Mam siostrę bliźniaczkę. Mama nie dawała rady karmić nas obu jednocześnie w sposób naturalny. A ponieważ domagałyśmy się jedzenia w tym samym momencie, jedną z nas karmiła piersią, a drugą butelką. I tak na zmianę.
Mama służyła Pani radą?
Tak, a przede wszystkim była przy mnie, by zapewnić mi spokój. We Włoszech jest taki zwyczaj, że kiedy urodzi się dziecko, wszyscy znajomi, sąsiedzi przychodzą do domu obejrzeć niemowlaka. Każda sąsiadka wie więcej o dzieciach niż mama. Zwłaszcza panie w starszym wieku. Mama stała na straży jak cerber, żeby tych odwiedzin nie było za dużo.
I każdy chce służyć poradą?
Tak, dają milion sprzecznych rad. Przodowała w nich teściowa, aż do momentu, gdy przyznała się, że sama nigdy piersią nie karmiła!
Czy stosowała Pani jakąś specjalną dietę?
Nie, od początku jadłam wszystko. Przez pierwsze trzy miesiące ograniczałam kawę, ale teraz piję jedną filiżankę z mlekiem.
Co było dla Pani największym wyzwaniem podczas karmienia?
Byłam zaskoczona, że posiłek strasznie długo trwał, nieraz całe dwie godziny. Pediatra powiedział, że nie powinno tak być, że to nie jest jedzenie, że dziecko traktuje mnie jak smoczek. Położne z kolei uważały, że to normalne, że czas karmienia naturalnie się skróci. Więc karmiłam właściwie całymi dniami! Ale z czasem wszystko się unormowało, a ja uspokoiłam się i karmienie zaczęłam traktować jak chwile relaksu.
Czy uważa Pani, że karmienie naturalne zwiększa więź między matką a dzieckiem?
Myślę, że matki, które karmią swoje dzieci mlekiem modyfikowanym, też czują olbrzymią więź ze swoimi maluszkami. Większość znajomych mam karmi naturalnie. Nie wiem, czy to kwestia mody czy wygody. Bardzo za to nie lubię, gdy inne osoby patrzą z dezaprobatą, gdy dziecko jest karmione mlekiem modyfikowanym. Przecież każdy ma swoją historię i to jego sprawa, jak karmi swoje dziecko. Nie można nikogo oceniać, to może być bardzo krzywdzące. Karmienie maluszka to zawsze bliski kontakt z nim, tulenie go w ramionach, niezależnie od tego, co dziecko je. Miłe chwile dla mamy i maleństwa.
Zobacz więcej
Nasze produkty Lactosan
Lactosan Mama
Zawiera specjalnie dobraną kompozycję składników pochodzenia naturalnego.
Lactosan Fix
W pełni naturalna mieszanka ziołowa zawierająca owoc anyżu, który wspomaga laktację.