W zgodzie z naturą

Katarzyna Demczuk (28 lat)

mama 6-miesięcznego Dominika. Z mężem mieszkają w Warszawie sami, bez bliskiej rodziny, więc cała opieka nad dzieckiem spoczywa na nich. Wie, jak cenny jest pokarm matki, dlatego walczy o naturalne karmienie za każdym razem, gdy pojawia się kryzys – na razie się udaje.


Kiedy podjęła Pani decyzję o karmieniu dziecka w sposób naturalny?

Przez całą ciążę byłam przekonana, że będę karmić naturalnie, nie brałam pod uwagę innej opcji. Kiedy urodził się Dominik, wpadłam w panikę: „Przecież ja nic nie wiem o laktacji!”. Wiedziałam, że to może być skomplikowane. Na oddziale można było liczyć na inne mamy i położne, ale te były bardzo zaganiane i ciągle się zmieniały, a każda miała inne rady. To było frustrujące. Jedna mówiła, że lepiej siedzieć, inna, że leżeć.  Przystawiać na 15 minut albo do oporu. Każda uczyła przystawiać do piersi po swojemu. Byłam strasznie zmęczona tą sytuacją. Najbardziej pomógł mi mąż, który chodził do pokoju laktacyjnego, dowiadywał się, rozmawiał z innymi matkami i położnymi, w końcu sami doszliśmy do tego, by dać synkowi najeść się najpierw z jednej piersi, potem z drugiej. Tak naprawdę to każda z położnych miała rację. Trzeba było tylko znaleźć własną metodę, bo przecież każde dziecko jest inne.

Kryzysów było wiele?

W szpitalu bardzo płakałam, bo bałam się, że mam za mało pokarmu. Dominik urodził się bardzo duży, ważył 4,2 kg i ciągle chciał jeść. Karmiłam prawie cały czas. Byłam wykończona.

Były jakieś ciężkie chwile związane z karmieniem?

Bałam się momentu, kiedy zaczną mu wychodzić ząbki. Gdy mnie gryzł, zabierałam pierś i stanowczo mówiłam: „Przestań”. I nie gryzł mnie. Nikt też mi nie powiedział o kryzysach laktacyjnych. Nie wiedziałam, że pokarm się zmienia w zależności od fazy rozwoju dziecka, osiem tygodni, trzy miesiące i pół roku. Nagle dziecko, które dobrze spało, ssało i się najadało budziło się w nocy i było głodne. To mijało po paru dniach.

Kto pomagał Pani najwięcej podczas kryzysów laktacyjnych?

Mąż mnie wspierał we wszystkim. Mówił, żebym się nie martwiła, że wszystko jest normalne.

Czy stosuje Pani jakąś specjalną dietę?

Na samym początku dbałam o jedzenie lekkostrawne ze względu na cesarskie cięcie. Ale potem jadłam wszystko.

Czy mama karmiła Panią piersią?

Moja mama nie mogła mnie karmić naturalnie, bo miała zapalenie piersi, a w tamtych czasach było to przeciwwskazaniem do karmienia ze względu na podawane leki. Teraz się to zmieniło i nie jest przeszkodą.

Jest Pani aktywną mamą, wszędzie zabiera Pani dziecko ze sobą?

Odkąd Dominik się urodził, postawiłam sobie za punkt honoru, żeby pokazywać mu jak najwięcej świata. Wyjmować z wózka, pokazywać drzewa, kwiaty, piasek w piaskownicy, inne dzieci. Dzięki temu nie boi się ludzi. Byliśmy z nim na weselu, na komunii, zabieramy na imprezy. Raz w miesiącu jeździmy do rodziców. Lubimy zwiedzać Polskę i zabieramy go ze sobą wszędzie. Postawiliśmy sobie za cel, żeby nasze dziecko żyło w pozytywnej, rodzinnej atmosferze – spędzamy razem każdą wolną chwilę, śmiejemy się, śpiewamy piosenki i wymyślamy rymowanki. Jesteśmy z mężem w Warszawie sami, nie ma żadnej babci czy dziadka do pomocy. Ja nie chcę się izolować, więc wszędzie go ze sobą zabieram.

A jak z karmieniem w miejscach publicznych?

Nie spotkałam się z brakiem przyzwolenia na to. Nie wstydzę się karmić publicznie, ale też staram się nie afiszować z karmieniem, gdy wokół są ludzie, i ostentacyjnie przystawiać dziecko do piersi. Najchętniej znajduję ustronne miejsce albo się trochę zakrywam. Jeżeli jednak ktoś ma z tym problem, to jego sprawa, niech nie patrzy. Spotkałam się raz z opinią, że matki powinny karmić w domu albo się z tym kryć. Według mnie jednak jest to tak naturalne, że nie ma takiej potrzeby.

Kiedy zamierza Pani przestać karmić?

Nie wyznaczam sobie terminu. Karmię synka piersią od samego początku i chciałabym robić to tyle czasu, ile synek potrzebuje. Mamy za sobą pół roku karmienia, ten najważniejszy okres. Nie nakładam na siebie presji, że musi to być pół roku, rok czy dwa lata. Stwierdziłam, że ile natura mi pozwoli, tyle będę karmić.

Czy Pani zdaniem istnieje moda na karmienie naturalne?

Z jednej strony istnieje silny trend, by karmić piersią za wszelką cenę, wspieranie matek, edukacja, mobilizowanie. Karmienie piersią jest promowane, propagowane. Jest dostęp do wiedzy, lekarzy, doradców laktacyjnych. Z drugiej jednak strony jest duża grupa matek, które po prostu nie chcą karmić, bo im się nie chce albo boją się, że zbrzydną im piersi.

Czy karmienie piersią zwiększa więź między matką a dzieckiem.

Moim zdaniem nie ma na to wpływu. Pojawia się, kiedy mama się uspokaja, kiedy jest pewna, że dziecko się najada, jest zdrowe i prawidłowo przybiera na wadze.

Czym jest dla Pani karmienie piersią?

Przede wszystkim było dla mnie ważne, by karmić naturalnie ze względów zdrowotnych, bo wiem, jak bardzo ważny jest dla maluszka matczyny pokarm w pierwszych miesiącach życia. Nie uważam, żeby można było postawić znak równości między żywieniem pokarmem naturalnym a mlekiem modyfikowanym. Staram się żyć w zgodzie z naturą i karmienie piersią jest po prostu czymś naturalnym.

Jakie rady ma Pani dla przyszłych mam?

Nie przejmować się za bardzo, wszystko przychodzi naturalnie. Nie słuchać cudzych rad. Polegać na swoim instynkcie. Robić tak, jak sami uważamy. Wszystkie porady i informacje przefiltrowywać pod własnym kątem.

Nasze produkty Lactosan

Lactosan Mama

Lactosan Mama

Zawiera specjalnie dobraną kompozycję składników pochodzenia naturalnego.

SUPLEMENT DIETY
Lactosan Fix

Lactosan Fix

W pełni naturalna mieszanka ziołowa zawierająca owoc anyżu, który wspomaga laktację.

ŚRODEK SPOŻYWCZY
OK